“Drogie dzieci! Także dzisiaj wzywam was do modlitwy o pokój. Módlcie się sercem, dzieci, i nie traćcie nadziei, ponieważ Bóg kocha Swoje stworzenia. Pragnie was uratować, jedno po drugim, przez moje przychodzenie tutaj. Wzywam was na drogę świętości. Módlcie się, a na modlitwie jesteście otwarte na wolę Bożą; w ten sposób, we wszystkim, co czynicie, wypełniacie Boży plan w was i przez was. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”
NIE TRAĆCIE NADZIEI
Także w tym orędziu Najświętsza Maryja Panna mówi nam: "Módlcie się sercem i nie traćcie nadziei". Może się zdarzyć, że stracimy nadzieję, że mamy wrażenie, że Bóg nas nie słyszy, jakby odszedł od tego świata i od Swoich stworzeń. Ale czy Bóg może zapomnieć o tym, co stworzył?
W słowach Matki Bożej możemy wyczuć niezniszczalną nadzieję mimo gróźb wojny, katastrof i czarnych prognoz, którymi wypełnione są gazety. Maryja mówi nam, że my także jesteśmy odpowiedzialni za pokój. Pokój nie przyjdzie bez naszego udziału. Z pewnością łatwiej jest pamiętać o Bogu, gdy jesteśmy dotknięci przez trudności lub klęski. Groźba wojny i zagrożenie życia budzą nas z duchowego snu i wtedy przypominamy sobie, że jest Ktoś, kto jest nieograniczony, wszechmogący i Komu nie grozi nic, tak jak grozi nam. Dlatego ponownie musimy odnaleźć podstawy i źródło naszego życia, skałę, na której będziemy budować nasze życie i ten świat, i na której się oprzemy.
Także w Liście apostolskim Ojca Świętego "Na początku nowego tysiąclecia" możemy wyczuć nadzieję mimo to wszystko, co nie budzi żadnej nadziei na lepszą przyszłość.
W Jezusie Chrystusie nasz Bóg zamieszkał na ziemi i miał ciało takie, jak nasze, chodził drogami naszego życia. Jezusowi i Maryi nie zaoszczędzono cierpienia, krzyża, smutków i radości życia. Albo możemy poddać się rozpaczy, albo chwycić się wiary. Zniechęcenie lub wiara. Możemy oprzeć się na Bogu, na Bożym słowie, bez żadnego innego wsparcia, tak jak św. Piotr, który wskoczył do wody na słowo Jezusa, który powiedział: “Przyjdź!” (por. Mt 14,29) On uwierzył w Jezusa. Wiara i nadzieja są bardzo blisko siebie, są prawie identyczne.
Péguy tak pisze: “Nie jestem zdziwiony, mówi Bóg, że ludzie we mnie wierzą. Wystarczy, że spojrzą na moje stworzenia, a uwierzą. Także miłość nie dziwi mnie, ponieważ jest dla nich nagrodą, jeśli wzajemnie się kochają, jest dla nich pożyteczna. Lecz nadzieja, nadzieja zdumiewa mnie.”
Wielcy święci nie byli kuszeni bezpośrednio przeciw wierze lub przeciw miłości bliźniego. Sam Jezus w ogrodzie Getsemani był kuszony przeciw nadziei. Także Tereska z Lisieux na swym łożu śmierci była kuszona przeciw nadziei, gdy diabeł do niej mówił: “Moja droga, czy rzeczywiście myślisz, że po śmierci coś jest?” Proboszcz z Ars, który kilkakrotnie pakował swoje bagaże, żeby uciec z Ars, nie czynił tego dlatego, że stracił wiarę lub miłość, lecz dlatego, że w ogóle nie widział nadziei.
Jest jeden sposób, żebyśmy się nauczyli nadziei, ten sam, którego użył Jezus, gdy był kuszony przeciw nadziei lub namawiany do niewierności wobec woli Ojca, sposób, który często wydawał się tak wymagający: spędzić noc na modlitwie. Źródłem nadziei jest modlitwa, a modlitwa wymaga od nas, żebyśmy czuwali. Żeby ćwiczyć się w nadziei, musimy nieustannie być do dyspozycji jak Maryja, która wyraziła to przez swoje TAK na wolę Bożą. Przez Jej TAK Bóg uczynił wielkie rzeczy. Ludzkie “tak” otwiera drzwi Bogu tak, że może On wkroczyć w ten świat i zbawić go. Także dzisiaj, Maryja wypowiada to “tak” przez swoje przychodzenie tutaj, wzywając nas na drogę świętości.
Nasz Ojciec Święty wzywa nas na drogę świętości. W swym liście “Novo Millenio Ineunte” (31) mówi: “Byłoby sprzecznością zadowolić się życiem przeciętnym, naznaczonym minimalistyczną etyką i płytką religijnością.” W Swym kazaniu na górze Jezus mówi: “Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Tak jakby chciał nam powiedzieć: bądźcie szczęśliwi, jak szczęśliwy jest Ojciec wasz niebieski. W słowach Maryi, naszej Matki, usłyszmy echo słów Jezusa i pozwić
Medjugorje, 26 marca 2003