“Drogie dzieci! Dzisiaj wzywam was, żebyście umieściły modlitwę na pierwszym miejscu w waszym życiu. Módlcie się i niech dla was, dzieci, modlitwa będzie radością. Jestem z wami i wstawiam się za wami wszystkimi, a wy, dzieci, bądźcie radosnymi posłańcami moich orędzi. Niech wasze życie ze mną będzie radością. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”
NIECH WASZE ŻYCIE ZE MNĄ BĘDZIE RADOŚCIĄ
Maryja, nasza niebieska Matka, idzie z nami i towarzyszy nam przez swe matczyne słowa i orędzia oraz przez objawienia, teraz już prawie 21 lat. Towarzyszy nam na naszych drogach w okresie liturgicznym Kościoła i w czasie, w którym żyjemy. Jako Matka Kościoła, Kościoła pielgrzymującego, idzie ze swymi dziećmi. Jak dawny Izrael, Kościół znajduje się na drodze wyjścia z niewoli egipskiej – niewoli szatana. Przekracza Morze Czerwone i pustynię prób i cierpień, żeby wejść do Ziemi Obiecanej. Maryja, nasza Matka, wierzyła i szła; posuwała się do przodu na swej drodze wiary. Posuwała się do przodu, ponieważ wiedziała, jak zachowywać w sercu wszystkie słowa i wspomnienia – jak życiowy skarb. Pisze o tym św. Łukasz Ewangelista: “A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu.” (Łk 2,51b) Maryja, nasza Matka, nasza gwiazda przewodnia i nasza poprzedniczka czerpie dzisiaj z tych wspomnień i tych skarbów. W encyklice “Redemptoris Mater” Ojciec Święty pisał: “Kościół wzmocniony obecnością Chrystusa (por. Mt 28, 20) pielgrzymuje w czasie do końca wieków, idąc na spotkanie Pana, który przychodzi; ale na tej drodze — pragnę to wyraźnie podkreślić — kroczy śladami wędrówki odbytej przez Maryję Dziewicę, która “szła naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”.”(Redemptoris Mater 2,4) Jak każdy z nas, także sama Maryja musiała zastanawiać się nad tym, co działo się wokół Niej, czemu miała wyjść naprzeciw. “Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.” (Łk 2,19), a znaczenie tego odkryła dopiero w Zmartwychwstaniu. Nam, podobnie jak Maryi, nie został oszczędzony wysiłek gromadzenia i rozważania Słowa Bożego skierowanego do nas przez Pismo Święte i przez ludzi, przez wydarzenia i wszystko, co ma miejsce w nas i wokół nas.
Jak nie wiedzieliśmy, że Matka Boża będzie się objawiać, tak samo nie wiemy, jak długo będzie się objawiać, jak długo będzie kierować do nas swoje matczyne wezwania. Wielu myśli, że te objawienia trwają za długo. Widzący zwykle odpowiadają: “Dla nas to nie jest za długo”. Nie może być długo, gdy znajdujemy się w obecności kochającej osoby, kogoś, kogo kochamy. Rzeczywiście, trudno jest być z kimś, kogo nie kochamy, tak jak trudno jest wykonywać pracę, której nie kochamy. W 1985 r. widzący spytali Matkę Bożą: “Dlaczego jesteś z nami tak długo?” Odpowiedziała pytaniem: “Czy znudziliście się?” Od tej pory już nigdy więcej nie zadawali tego pytania. Jej matczyna miłość do Jej dzieci daje Jej siłę do mówienia przez tak długi czas i do powtarzania z taką wytrwałością prawie tych samych słów, co św. Paweł do Filipian: “Bracia moi, radujcie się w Panu! Pisanie do was o tym samym nie jest dla mnie uciążliwe, a dla was jest środkiem niezawodnym.” (Flp 3,1)
Dużo bezpieczniej i łatwiej wzrastać w wierze w Jej obecności, Jej, która mówi do nas i dzisiaj do nas przychodzi. Nasza Matka przychodzi dzisiaj, Bóg kocha nas przez Nią dzisiaj, nie wczoraj lub jutro. Dzisiaj mogę być bliżej Boga dzięki Matce Bożej, jak również dzisiaj mogę od Niego się oddalić. Gdy każdego dnia nie będę wzrastać w wierze, będę się cofać, a powrót do Boga będzie dużo trudniejszy. “Dzisiaj wzywam was, żebyście umieściły modlitwę na pierwszym miejscu w waszym życiu.” Są znaki, które ukazują mi, że Bóg i modlitwa nie są na pierwszym miejscu w moim życiu: trudności w znalezieniu czasu na modlitwę, rozproszenia, tysiąc powodów i wymówek (które tak łatwo wynajduję), żeby odłożyć na później spotkanie z Bogiem na modlitwie... Modlitwa jest źródłem radości i drogą do radości, powtarza też dzisiaj Matka Boża. Na tej drodze nie jesteśmy sami. Z Nią, Umiłowaną przez Boga, możemy i powinniśmy być radośni na naszej drodze wiary do ostatecznej chwili, gdy w pełni pojmiemy cierpienia, poszukiwania, krzyże i radości naszego życia.
Jak mówi pewna modlitwa: “Maryjo, ludzie zapomną, co powiedziałaś i co zrobiłaś, ale nigdy nie zapomną, jak się czuli z Twojego powodu. Żadne rozważania ani wątpliwości nie mogą wymazać doświadczenia obecności Bożej.”
Maryjo, nasza Matko, błagam Cię: niech Twoje słowa znajdą miejsce w sercach tych wszystkich, którzy przyjmują Cię jako swoją Matkę, żebyś mogła poprowadzić nas do Jezusa, Zbawiciela.
O. Ljubo Kurtović,
Medjugorje, 26.5.2002