Komentarz o. Slavko
Rozważanie na temat orędzia z 25 czerwca 2000


19-TA ROCZNICA

“Drogie dzieci! Dzisiaj wzywam was do modlitwy. Ten, kto się modli, nie boi się przyszłości. Dzieci, nie zapominajcie: jestem z wami i kocham was wszystkie. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”

Drodzy przyjaciele, szczerze was wszystkich pozdrawiam z Medjugorja. Właśnie świętowaliśmy 19-tą rocznicę obecności Matki Bożej tutaj i rzeczywiście było to wielkie święto. Zanim zaczniemy zastanawiać się nad orędziem z tego miesiąca, znowu chciałbym, żebyśmy sobie przypomnieli to, co Maryja powiedziała do nas w maju, gdy chciała, żebyśmy się przygotowali na tę rocznicę. Powiedziała nam, że raduje się z nami, a następnie wezwała nas do duchowej odnowy. Rok Jubileuszowy, a także czas tych objawień, są powodem do takiej duchowej odnowy. Z jednej strony Papież niestrudzenie wzywa nas w tym czasie do odnowy, a z drugiej strony Maryja ze swą obecnością tutaj przez 19 lat czyni to samo. Dzięki Bogu przez te 19 lat wiele ludzi tutaj przyjechało i doświadczyło, co to znaczy odnowa duchowa, a my musimy mieć nadzieję, że tak będzie nadal. Ponieważ w maju mieliśmy zaległości w przygotowaniu do Zesłania Ducha Świętego, Maryja poprosiła nas, żebyśmy napełniali się Duchem Świętym, żebyśmy mogli z radością świadczyć tym, którzy ciągle są z dala od wiary. Tak więc Bóg pragnie dać nam dary, przy pomocy których będziemy mogli podjąć się tego zadania. O to musimy się modlić tak, jak Maryja o to się modli z Mirjaną drugiego każdego miesiąca począwszy od 2 sierpnia 1987 r., ale następnie musimy także o tym świadczyć naszym życiem, naszymi słowami, naszymi uczynkami i wszystkimi naszymi relacjami. Pragniemy także pamiętać, że Maryja prosiła nas, żebyśmy się modlili o miłość, która uzdolni nas do zbliżenia się do innych w każdej sytuacji. Tylko miłość ma siłę do zburzenia murów, które oddzielają nas od innych. Miłość jest zdolna usunąć wszelkie przeszkody, żebyśmy stali się sobie bliżsi – w rodzinie, mężczyźni i kobiety, rodzice i dzieci i w ogóle wszędzie, gdziekolwiek spotykamy ludzi. Oczywiście wszyscy chcemy, żeby ludzie byli blisko nas, więc powinniśmy także z naszej strony chcieć i czynić wszystko, co możliwe, żeby być bliżej innych wokół nas, ponieważ według tego, niech nam będzie wolno powiedzieć, będziemy sądzeni ostatniego dnia. Tylko to zdecyduje, czy osiągniemy Królestwo Niebieskie, czy go nie osiągniemy. Więc dar mądrości połączony z darem miłości da nam zdolność do pokonywania wszystkich trudności, jakie możemy napotkać każdego dnia. Czasami możemy odnieść wrażenie, że nie da się ich rozwiązać i to może spowodować naszą frustrację, ale ciągle mamy dobrą radę, żeby modlić się o te dwa dary, a także mamy pewność, że pokonamy te trudności. Następnie Maryja powiedziała nam, że modli się za każdego z nas do Jezusa, a ja mam nadzieję, że nie zapomnimy modlić się każdego dnia o napełnienie Duchem Świętym, a chodzi tu o dary miłości i mądrości.

Wspaniale świętowaliśmy 19-tą rocznicę. Mieliśmy ogromną liczbę pielgrzymów z całego świata, a jest rzeczą naturalną, że w takie święta najwięcej mamy Chorwatów. Dzięki temu na wieczornej Mszy św. 25-ego było ponad 35.000 ludzi, a w dwa dni – 24-ego i 25-ego – mieliśmy około 70 franciszkanów słuchających spowiedzi mniej więcej przez cały dzień. Wieczorną Mszę św. koncelebrowało ponad 150 kapłanów i to sprawiło, że, przy wszelkich normach, dzień ten stał się wielkim dniem modlitwy i za to powinniśmy być naprawdę wdzięczni. Chciałbym także wspomnieć, że arcybiskup Franić ze Splitu, który razem uczynił tak wiele dla Medjugorja, także był tu z nami przez 3 dni i znowu dał świadectwo, że cały czas wierzył w obecność Maryi tutaj.

W tej chwili tu w Medjugorju są wszyscy widzący. Marija przyjechała ze swoją rodziną z Włoch. Vicka, Jakov, Ivan, Mirjana i Ivanka także tu są. Odmówiliśmy także nowennę, a czymś szczególnym było tylko to, że po Komunii św. jedno z widzących – zwykle Marija lub Ivan – odmawiało Magnificat, czyli Wielbi dusza moja Pana, a wtedy każdy odpowiadał śpiewem. W ten sposób chcieliśmy podziękować Bogu za łaski, jakie w tym czasie dała nam Maryja.

Jak wszyscy wiecie, Ivanka miała swoje ostatnie objawienie 7 maja 1986 r. i tego dnia Maryja powierzyła jej 10-tą tajemnicę, a potem powiedziała jej, że odtąd będzie jej się objawiać raz do roku i że będzie to w każdą rocznicę, przypadającą oczywiście 25 czerwca. Nie było tak w przypadku 25 czerwca 1986 r. prawdopodobnie dlatego, że jej codzienne objawienia skończyły się tak blisko tej rocznicy. W tym roku Ivanka znowu miała swoje coroczne objawienie. Modliła się z mężem i z dziećmi i, jak wszyscy wiecie, gdy jej codzienne objawienia skończyły się, zdecydowała się wraz z rodziną mniej lub bardziej wycofać się w zaciszne odosobnienie. Nie chciała reklamy i dlatego nikt więcej nie mógł być obecny. Ivanka powiedziała, że Maryja była radosna i że rozmawiała z nią o 6-tej tajemnicy, ale tajemnica oczywiście pozostaje tajemnicą. Powiedziała nam także, że było także krótkie orędzie...

“Przedstawiłam się jako “Królowa Pokoju”. Ponownie wzywam was do pokoju, do postu i do modlitwy. Odnówcie modlitwę rodzinną i przyjmijcie moje błogosławieństwo.”

Na to orędzie można powiedzieć tylko jedno... Maryja przypomina nam, że przyszła jako Królowa Pokoju, ale przypomina nam także, żeby się modlić i pościć, aby mieć pokój. Z pewnością nie chcemy o tym zapominać, ale chcemy niewzruszenie trwać przy tym podstawowym orędziu. I znowu, właściwe tylko Pan dokładnie wie, ile razy Maryja wzywała nas do odnowy modlitwy w rodzinach i wzywa ciągle na nowo. To nie wymaga komentarza. Absolutnie wszyscy rodzice powinni zacząć, jeśli nie jest to możliwe już rano, to wieczorem, spotykać się ze swymi dziećmi na różaniec, a ja spodziewam się, że wszyscy otrzymaliśmy to błogosławieństwo, ponieważ to nie powinno zależeć od tego, gdzie jesteśmy, czy tu na terenie kościoła, czy gdzieś w parafii, czy gdzie indziej na świecie. Tutaj teraz pragnę powiedzieć: dziękuję Ci, Maryjo za to, że jesteś wierna, że wszystkim nam towarzyszysz, że do nas mówisz i dziękuję Ci za Twoje błogosławieństwo.

26 czerwca mieliśmy Konferencję Ofiarodawców dla 200 osób z 13 krajów będących reprezentantami różnych organizacji, które, gdy tutaj wybuchła wojna, szczodrze nam pomagały. Było cudownie słyszeć, co nasi przyjaciele czynili dla naszych ludzi będących w potrzebie, ale też wszyscy oni mówili nam, że dzięki Medjugorju ponownie odnaleźli drogę do wiary i że to naprawdę oni powinni nam podziękować, ponieważ otrzymali więcej przychodząc tu niż tymczasem mogliby nam dać. Dziękujemy w imieniu tych wszystkich wielu obdarowanych, tym wszystkim, którzy mogli niestrudzenie pomagać. Tutaj mówimy w imieniu wszystkich sierot, wszystkich uciekinierów, wszystkich tych, którzy utracili swoje domy i którzy dzięki pomocy z zewnątrz, mogli znowu je odbudować. Wszystko to można zobaczyć i rozpoznać w dwóch pierwszych tajemnicach radosnych, w których oni usłyszeli zwiastowanie - Maryja jest z nami - i za nim poszli. Następnie w drugiej tajemnicy Maryja idzie pomóc Elżbiecie i tak samo pielgrzymi po pierwszej tajemnicy, w której spotkali się z Bogiem, pospieszyli potem z pomocą tym, którzy są w potrzebie. Jesteśmy niesamowicie wdzięczni za to świadectwo miłości bliźniego, a pięknie było słyszeć, że oni nie ograniczyli się tylko do katolików, lecz podążyli do wszystkich ludzi potrzebujących, do których tu należą muzułmanie, Serbowie i wszyscy inni. To było wielkim świadectwem dla naszej katolickiej – to znaczy uniwersalnej – miłości i niech Bóg im wszystkim błogosławi.

Maryja dała nam rzeczywiście krótkie orędzie, a jego tematem jest modlitwa, lęk oraz obecność i miłość Maryi.

Dzisiaj wzywam was do modlitwy

Po równo 19 latach z pewnością można powiedzieć, że Maryja wzywała nas do modlitwy w każdym jednym orędziu i tak uczyniła też w to święto. Modlitwa jest podstawowym narzędziem, przy pomocy którego podróżujemy z Maryją do Boga. Jeśli pragniemy wszystko podsumować, to Maryja wezwała nas, żebyśmy poświęcili czas, a to, patrząc z zewnątrz, oznacza, że Ona chce, żebyśmy odmawiali trzy różańce, chodzili na Mszę św., na adorację, pościli i czytali Pismo św. Powinniśmy także modlić się indywidualnie, jako rodziny i jako grupy modlitewne. Tak więc Ona chce od nas wiele, a szczególnie od tych, którzy wcześniej w ogóle się nie modlili lub tylko bardzo mało, ale Ona powtarzała to ciągle. Mówiła także, kiedy mamy się modlić – rano, podczas dnia i ponownie wieczorem – ale ostatecznie Ona chce, żeby modlitwą stało się całe nasze życie i wszystko, co robimy. Wiele też nad tym wszystkim rozmyślaliśmy. Gdy Ona powiedziała nam, żebyśmy się modlili sercem, dotknęła przez to wewnętrznych elementów modlitwy. W związku z tym wezwaniem do modlitwy sercem należy rozróżnić dwie rzeczy. 1) Modlitwę sercem możemy rozpocząć natychmiast, gdy z miłością przyjmiemy to wszystko, co Ona nam mówi. Tak więc, gdy poświęcamy czas, gdy rzeczywiście modlimy się, niezależnie od tego, jak się wewnątrz czujemy, to jest to już modlitwa sercem. Decyzja na modlitwę niezależnie od tego, czy coś czujemy, to modlitwa sercem, ponieważ modlimy się z miłości, czy nam coś przeszkadza, czy nie lub czy otrzymujemy to, co chcemy, czy nie. Chciałbym tu powtórzyć moją radę, żeby nigdy nie oceniać swojej modlitwy i nigdy nie mówić, że ona nie była dobra. Jeśli uczyniliśmy to, co zewnętrznie chciała od nas Maryja i dlatego modliliśmy się sercem, to uczyniliśmy już wszystko, co możemy uczynić. 2) Wtedy może już sam nastąpić wewnętrzny aspekt modlitwy sercem i będzie on nam dany, ale my nie możemy otworzyć serca, jakbyśmy otwierali je kluczem, a potem powiedzieli: “teraz modlimy się sercem”, ale możemy powiedzieć: “teraz poświęcam czas na modlitwę”. To, co potem następuje, to jest coś jeszcze innego. Ale jeśli nie zatroszczymy się, żeby poświęcić czas na modlitwę, to ten inny wewnętrzny aspekt modlitwy absolutnie nigdy nie nastąpi. Maryja chce, żeby nasza modlitwa stała się radosnym spotkaniem z Bogiem. Może nim być, ponieważ zawsze, gdy jesteśmy z kimś, kto nas kocha i kogo my kochamy, to zawsze – nawet jeśli cierpimy – jesteśmy radośni, ponieważ, gdy odwiedza nas ktoś, kto nas kocha, jesteśmy radośni, niezależnie od tego, jak nam się powodzi. Jeśli tak jest między nami, to tym bardziej, gdy chodzi o Boga. Bóg kocha nas niezmiernie, więc gdy Go spotykamy, to po prostu musi to być radosne spotkanie. Maryja wzywała nas też do takiego sposobu modlitwy, który faktycznie zmienia nasze intencje. W naszej modlitwie możemy być egoistyczni i to nawet bardzo, a jest tak, gdy modlimy się tylko wtedy, gdy czegoś chcemy lub potrzebujemy. W jeszcze innym orędziu Maryja powiedziała nam, żebyśmy nie szukali Boga według naszych potrzeb, ale żebyśmy szukali Boga z powodu Jego miłości do nas. To odzwierciedla, co Jej Syn, Jezus, powiedział, gdy mówił, żebyśmy najpierw szukali Królestwa Niebieskiego, Królestwa Bożego, a wtedy wszystko inne będzie nam dane. Ale ciągle jeszcze tak często zdarza się nam, że szukamy wszystkiego innego, ale tylko nie Królestwa Niebieskiego. W ten sposób bardzo się zniechęcamy i przestajemy się modlić, ponieważ zaczynamy myśleć, że Bóg nie daje nam tego, co chcemy. Możemy modlić się o wszystko, ale możemy też zawsze mówić: “Bądź wola Twoja”. Powinniśmy szukać Boga, który nas kocha, dlatego, że nas kocha, aby tęsknota, jaką spowodować może tylko miłość, ciągle nas popychała do modlitwy.

Ten, kto się modli, nie boi się przyszłości

Jest to jak najbardziej prawdziwe, ponieważ modlitwa, jak już wiemy, jest spotkaniem z Bogiem, który nas kocha, który nas zna, który jest miłosierny, który przecież nas stworzył i w Jego ręku jest nasza przeszłość, nasza teraźniejszość i nasza przyszłość, a gdy pomyślimy o słowie “credo”, to musimy też pamiętać, że po prostu znaczy ono “dawać serce”. Gdy oddaliśmy nasze serce kochającemu Bogu, to w naszych sercach jest tylko miłość i nie ma tam już miejsca dla żadnego lęku i tak też jest wtedy, gdy ufamy Bogu, ponieważ wiemy, że On nas kocha i to także powinno odpędzić wszelki lęk. Ale nasze doświadczenie mówi nam, że w tych dniach wiele ludzi ciągle żyje w lęku - w lęku o swoje życie lub o rzeczy materialne, w lęku o losy świata, a także wielu rodziców lęka się o swoje dzieci; lecz Maryja daje nam najpewniejszy klucz do pozbycia się wszelkiego lęku, a jest nim modlitwa. Ale gdy myślimy o lęku w kontekście, o jakim tu mówi Maryja, to możemy wymienić kilka spraw.

Po pierwsze jest lęk, który pochodzi z choroby, a szczególnie w wielu chorobach umysłowych istnieje paniczny lęk i wtedy trzeba dobrze słuchać lekarza i robić to, co on mówi, ale jednocześnie trzeba bardzo świadomie zacząć modlić się więcej.

Następnie są lęki, które pochodzą od naszych ran z przeszłości, na przykład, gdy ktoś miał problemy ze swym ojcem lub z kapłanem, lub wszelkiego rodzaju nauczycielem. Potem mógłby on obawiać się osób posiadających władzę i nawet nie mógłby tego wytłumaczyć. W tym przypadku należy więcej powiedzieć o uzdrowieniu wewnętrznym przez modlitwę.

Następnie istnieje lęk, który całkiem naturalnie, a także najczęściej, jest spowodowany grzechem. Pierwsze doświadczenie ludzkiego lęku miało miejsce wtedy, gdy Adam i Ewa zgrzeszyli. Oni nie mogli znieść Bożej obecności, ponieważ coś złamali, ponieważ po prostu okazali się winni z powodu złamania Prawa lub przykazania. I właśnie tam mogła urosnąć większość korzeni lęku. Także, gdy często nie jesteśmy świadomi lub nie znamy przykazań, zawsze, gdy zrobiliśmy coś złego, coś w naszym wnętrzu ulega zranieniu, a potem następuje lęk. Można także powiedzieć, że lęk jest powodowany nieobecnością kochającej osoby. To, dlaczego ta osoba jest nieobecna, znowu jest spowodowane grzechem, gdy ktoś odwrócił się od rodziny lub z innych powodów, patrząc po ludzku, zrobił coś, co spowodowało, że nieobecny jest ojciec lub matka dziecka i wtedy dziecko zostaje napełnione lękiem. Nieobecność kochającej osoby zawsze jest przyczyną lęku, więc tym, co uwalnia nas od lęku, jest ponowna obecność tej kochającej osoby. Z tego powodu przebaczenie, pojednanie i zdolność do proszenia o przebaczenie są tak bardzo ważne i są najpewniejszym sposobem na ponowne wejście w pełną miłości obecność, a więc osiągnięcie bezpieczeństwa i uwolnienie od wszelkich lęków.

Gdyby jeszcze więcej zastanowić się nad lękiem, to w ogólności można powiedzieć, że im bardziej człowiek traci wolność z powodu grzechu, tym bardziej się lęka. Gdy ktoś straci wolność z powodu grzechu przez alkohol, narkotyki, złe przyzwyczajenia, niemoralne zachowanie, odmowę pojednania, pogoń za rzeczami materialnymi, za sukcesem lub władzą, to gdy nie znajduje tego, czego się spodziewa, to to znowu spowoduje w nas nowe lęki. Lęki spowodowane utratą wolności z powodu grzechu prowadzą nas do agresji, przemocy, niesprawiedliwości, ciągłego współzawodnictwa i do zazdrości, zawiści, chciwości i innych zachwiań, a to wszystko znowu jest tylko próbą odzyskania tego, co ktoś już stracił, a tylko wydaje mu się, że tego chce. Tu właśnie łatwo wpaść w diabelskie obroty i nie kończący się taniec. Sposobem na wyrwanie się z tego bezcelowego kręgu jest odzyskanie wewnętrznej wolności i stawanie się coraz bardziej wolnym, aż w końcu potrzebuje się coraz mniej, aby znów stać się pokornym, a wtedy wewnątrz nas nie będzie już miejsca dla lęków.

Lęk jest spowodowany także naszym, nazwijmy to, ułomnym zachowaniem, gdy domagamy się posiadania tego, czego nie otrzymujemy lub na co nie zasłużyliśmy i tu znowu wkracza lęk. Dla wyjaśnienia przykład. Student, który się nie uczył, pójdzie na egzamin bojąc się słabej oceny i gdy ktoś taki przychodzi do nas i skarży się na swój lęk, to nie możemy po prostu pocieszać go, mówiąc, że może jutro profesor będzie w lepszym nastroju i wtedy będzie dobrze, ale raczej powiemy: “lęk jest normalną reakcją na prawdziwą sytuację, usiądź, zacznij pracować, a wtedy pozbędziesz się tego lęku”. A w życiu często postępujemy w ten sposób. Nie jesteśmy gotowi do wysiłku, ale wtedy ogarnia nas lęk, że nie znajdziemy tego, czego szukamy i obawiamy się czegoś złego. Gdy mówimy o lęku, to możemy powiedzieć, że każdy z nas doświadczył różnych lęków na różne sposoby. Bóg o tym wie i dlatego ktoś kiedyś powiedział, że w całym Piśmie św. jest 365 razy zapisane wyrażenie “nie lękajcie się, pokój z wami, Ja jestem z wami”. Jezus powtarza te słowa szczególnie często po zmartwychwstaniu i jest to decydujące dla nas właśnie teraz. Gdy zaczynamy się modlić, a więc spotykać naszego kochającego Boga, to całkowicie pokonamy nasz lęk, zarówno dotyczący naszej przeszłości, jak naszej przyszłości. To nie będzie znaczyło, że gdy się modlimy, to już nie będziemy mieli żadnych problemów, ale po prostu będziemy je znosić i doświadczać w inny sposób. Zawsze jest ważne, żeby wiedzieć, że powinniśmy złożyć naszą przeszłość w miłosierne ręce Boga, a naszą przyszłość powierzyć Jego miłości i Jego opiece i po prostu zawsze czynić to, co możemy czynić. Z tego punktu widzenia, gdy spojrzy się na sakramenty, to można zobaczyć, jak one nam w tym wszystkim pomagają. Chrzest w szczególny sposób przywraca nam eucharystyczną Bożą miłość, a spowiedź prowadzi nas do pojednania. Inne sakramenty w nas to utwierdzają i umacniają i za każdym razem pogłębiają nasze zrozumienie tej Bożej miłości do nas. To właśnie sakrament spowiedzi w szczególny sposób uwalnia nas od wszelkich lęków, ponieważ kapłan upewnia nas, że Bóg nam przebaczył i że wziął nas w ramiona, jak to zawsze czyni miłosierny ojciec. Sądzę, że nie jest przesadą, gdy ktoś powie, że lęk wzrasta i częściej występuje, gdy się nie spowiadamy. Jedną z przyczyn występowania lęku może być bliskość złych duchów, a więc gdy ktoś lęka się krzyża, świętych przedmiotów i kościoła i dlatego nie może się do nich zbliżać, to może to być symptomem i powodem, żebyśmy się tym zajęli od tej strony. Trzeba być ostrożnym proponując diagnozę dotyczącą występowania przesadnych i panicznych lęków, ale zawsze dla głębszych przyczyn należy przyjść do kapłana i z nim szukać dalej powodu tych lęków. Jednego zawsze musimy być świadomi: że wszyscy możemy przyjść do Boga, ponieważ On jest naszym kochającym Ojcem i nawet wtedy, gdy zgrzeszymy, On jako pierwszy zawsze szuka Swego dziecka, Swego syna, Swej córki. To musi dać nam wszystkim pewność, że my także, jak Psalmista, możemy powiedzieć, że Bóg jest naszą przystanią, naszym bezpieczeństwem i naszym pasterzem i że niczego nie musimy się lękać. Na koniec Maryja mówi nam...

Nie zapominajcie: jestem z wami i kocham was wszystkie

Zapominanie może stać się wielkim problemem, ponieważ jeśli zapomnimy, co Bóg już dla nas zrobił, tylko dlatego, że nie otrzymaliśmy czegoś, czego od Niego chcieliśmy, to grozi nam niebezpieczeństwo utraty wiary, miłości, nadziei, pokoju i wszystkiego innego. Jak często byliśmy wzywani przez Pismo św., żeby nie zapominać wielkich dzieł Bożych? Jeśli zapomnimy, to może zaistnieć niebezpieczeństwo, że wkrótce stracimy wszystko. Jeśli zapominamy, co inni uczynili dla nas, to jeden mały problem może wkrótce zranić i zniszczyć wszystkie inne dobre relacje, jakie mamy i to oddaliło od siebie wiele ludzi. Jedyną inną możliwością jest szczera wdzięczność, ponieważ jeśli ktoś jest wdzięczny, to nie zapomina i dlatego nie chcemy zapominać, że Maryja jest z nami, że nas kocha i że dla nas wszystkich uczyniła już tak bardzo wiele. Już sama Jej pełna miłości obecność jest wielką pomocą w uwolnieniu się od wszelkich lęków i dlatego przez te 19 lat wiele ludzi potwierdziło, że tutaj doświadczyli prawdziwego pokoju. Nie bierze się to z niczego lub jakoś samo z siebie, ale raczej dlatego, że Ona, jako nasza Matka, jest tu obecna, ponieważ modli się za nas i ponieważ kocha nas wszystkich. Nasze serca odczuwają to nawet wtedy, gdy nie możemy widzieć lub odczuwać Jej obecności i Jej pomocy. Spodziewam się także, że wszyscy będziemy ludźmi myślącymi i dlatego też pozostaniemy wdzięczni i będziemy pamiętać, co Bóg, za wstawiennictwem Maryi, już uczynił dla każdego z nas. Jeśli tylko jedna taka rzecz zostanie zapomniana, to już to może nas odrzucić w ciemności lęku. Teraz wszyscy się pomódlmy...

Boże, nasz Ojcze, w Imię Twojego Syna, Jezusa Chrystusa wraz z Maryją, Królową Pokoju, pragniemy Ci podziękować za wszystkie łaski i dary, jakie nam dałeś, a szczególnie za wszystkie te razy, gdy powiedziałeś do nas: “nie lękajcie się, Ja jestem z wami”. Przynosimy przed Ciebie wszystkie te sytuacje, gdy doświadczaliśmy lęku, a także wszystkie przyczyny wzrostu tego lęku. Prosimy Cię w imieniu tych wszystkich ludzi, którzy z powodu choroby doświadczają lęków lub którzy z powodu grzechu ciągle potrzebują uzdrowienia lub którzy mają lęki na skutek wpływu złego. Ojcze, w Imię Twojego Syna, prosimy Cię, żebyś rzekł jedno tylko słowo i uwolnił każdego z nas od wszelkich lęków, żebyśmy wszyscy mogli przyjść przed Ciebie w całkowitej wolności i żebyśmy ciągle przebywali przed Tobą. Uwolnij nas od wszystkiego, co nas oddala od Ciebie i co Ciebie trzyma z dala od naszego życia. Pobłogosław nas wszystkich, a szczególnie rodziców, którzy lękają się o swoje dzieci i tych wszystkich, którzy lękają się o przyszłość, żebyśmy wszyscy mogli żyć w pokoju i żebyśmy stali się jego świadkami. Za wstawiennictwem Maryi, Królowej Pokoju, daj nam łaskę, żebyśmy mogli być wierni na drodze do pokoju wraz z Maryją i żebyśmy nigdy więcej nie zapomnieli, że Ona jest z nami i że nas kocha. Maryjo, wszyscy przyrzekamy Ci, że pozostaniemy Ci wierni i będziemy Ci towarzyszyć na drodze do Ojca prowadzącej przez Jezusa. Dziękujemy Ci, Maryjo, za Twoją obecność, za Twoją miłość, za Twoje wstawiennictwo i za Twoje błogosławieństwo. Wraz z Tobą, Maryjo, prosimy naszego Ojca, w Imię Twojego Syna, za wszystkich ludzi, którzy w tej chwili są w godzinie śmierci i którzy się boją, żeby zostali pocieszeni. Teraz pragniemy przynieść przed Ciebie wszystkie te sytuacje, w których ciągle się boimy, żebyśmy jeszcze bardziej uświadomili sobie Twoją obecność i to, że nas prowadzisz do naszego Ojca. Oddajemy Tobie także godzinę naszej śmierci, aby ta godzina stała się dla nas pełnym miłości spotkaniem z Ojcem przez Jezusa Chrystusa. Niech tak będzie. Amen.

o. Slavko Barbarić

Medjugorje, 28 czerwca 2000


BackHomeOverviewInfo
Last Modified 07/13/2000