Komentarz o. Slavko Rozważanie na temat orędzia z 25 czerwca 1998
17 rocznica
“Drogie dzieci! Dzisiaj pragnę podziękować wam za to, że żyjecie moimi orędziami. Błog osławię was wszystkich moim matczynym błogosławieństwem i prowadzę was wszystkie przed mojego Syna Jezusa. Dziękuję wam, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”
Pozdrawiam tych wszystkich, którzy postępują zgodnie z orędziami Matki Bożej i wraz z Maryją chcę wam za to podziękować. Zanim zaczniemy zastanawiać się nad Jej ostatnim orędziem, chciałbym, żebyśmy sobie przypomnieli orędzie z maja. W tym orędziu Matka Boża zaprosiła nas, żebyśmy się przygotowali na przyjście Ducha Świętego przez modlitwę i wyrzeczenia. Nie zapominajmy, że to zaproszenie dotyczy nie tylko nowenny do Ducha Świętego, ale całego roku, który Papież poświęcił Duchowi Świętemu. Tak więc mam nadzieję, że my, którzy żyjemy orędziami Matki Bożej, będziemy codziennie wzywać Ducha Świętego, żeby oświecił i odnowił każdego z nas, nasze rodziny, cały Kościół i cały świat. Szczególnie ważne było zdanie, żebyśmy się zdecydowali na Boga Stworzyciela, ponieważ za tą decyzją następuje decyzja na nasze życie, żebyśmy je zaakceptowali jako dar Boży, żebyśmy je chronili i kochali, ale również żebyśmy tak samo postępowali z życiem innych. Każdy z nas został stworzony przez Boga Stworzyciela z miłości i tylko miłość sprawi, że będziemy zachowywać się właściwie wobec siebie samych, innych i wobec Boga. Bóg prosi nas przez Maryję, żebyśmy pozwolili Mu, żeby zmienił nas i poprowadził nas drogą prawdy przez Swojego Ducha Świętego. A więc powinniśmy walczyć z pychą i egoizmem w nas, skoro dla tej zmiany są one największymi przeszkodami. Maryja uczy nas pokory takiej, jaką okazała mówiąc “Boże, bądź wola Twoja, jestem Twoją pokorną służebnicą”. Gdy pozwolimy Bogu, żeby nas zmienił, to z pewnością staniemy się nowymi ludźmi i otrzymamy siłę do walki ze złem i tym, co jest w nas negatywne i uczynimy miejsce, żeby mogło w nas wzrastać to, co jest nowe i dobre. Tak oto chcemy rozpocząć 18-ty rok w Szkole Matki Bożej i nadal żyć tak, jak Ona nas zapraszała w swoich orędziach.
W tym czasie wszyscy widzący byli w domu i każdego dnia po wieczornej Mszy św. modlili się z pielgrzymami nowenną odmawiając modlitwę maryjną “Uwielbia dusza moja Pana...”, a obecni odp owiadali śpiewając. To było bardzo piękne, gdy widzieliśmy Ivana, Mariję, Mirjanę i Jakova przy ołtarzu i modliliśmy się z nimi; oni także odmawiali z nami Credo i siedem Ojcze nasz.
Ivanka miała coroczne objawienie. 7 maja 1985 Ivanka miała ostatnie codzienne objawienie razem z innymi widzącymi. Tego wieczora otrzymała 10-tą tajemnicę i Matka Boża powiedziała jej, żeby n astępnego dnia została w domu. Objawienie, jakie miało miejsce w jej domu, trwało całą godzinę i podobnie jak Mirjana, Ivanka usłyszała, że od tej pory będzie miała objawienie raz w roku, to znaczy 25 czerwca, w dzień rocznicy. Tak więc pierwsze objawienie rocznicowe Ivanki miało miejsce w 1986 r. i odtąd Matka Boża ukazuje się jej raz do roku. W tym roku Ivanka modliła się z rodziną w domu i objawienie trwało sześć do siedmiu minut. Ivanka powiedziała, że Matka Boża była radosna i Ivanka poleciła Matce Bożej wszystkich ludzi, a Ona przekazała jej błogosławieństwo dla wszystkich. Podczas objawienia Matka Boża rozmawiała z Ivanką także o tajemnicach i zaprosiła w tym czasie nas wszystkich do modlitwy za nasze rodziny, szczególnie za rodziny, w których jest ktoś chory. Maryja wezwała nas do otwarcia naszych serc i podziękowania Jej Synowi za wielkie łaski. W końcu Maryja podziękowała nam za nasze modlitwy i miłość. A więc otrzymaliśmy zadanie, żeby się modlić jeszcze więcej za nasze rodziny i w naszych rodzinach, a podczas naszych modlitw nie powinniśmy zapominać o modlitwie szczególnie za rodziny z chorymi, szczególnie te z chorymi dziećmi.
Obchodziliśmy 17-tą rocznicę jako wielkie wydarzenie. W czasie dziewięciu dni przygotowania do dnia rocznicy było tu wielu pielgrzymów. Trudno jest powiedzieć, jak wiele ludzi tu było przez te dni, ale w dniu rocznicy Mszę św. koncelebrowało 250 kapłanów i szacuje się, że obecnych było 50.000 ludzi. Więc ze świadomością mó wimy: “Dziękujemy Ci Boże, za te 17 lat i za to, że dzięki Maryi przyprowadziłeś z powrotem do Siebie tak wiele ludzi; dziękujemy Ci za tych wszystkich, którzy zdecydowali się na modlitwę i na modlitwie doświadczyli pokoju i dziękujemy Ci, Panie, za wszystkich ludzi, którzy się modlą, poszczą i czynią wyrzeczenia w intencji pokoju. Prosimy Cię z Maryją o wytrwałość na drodze z Nią.”
Matka Boża dała nam bardzo krótkie orędzie. Najkrótsze orędzie, jakie nam kiedykolwiek dała, było w październiku 1991 r., gdy nasiliła się wojna w Chorwacji. Wtedy Ona powiedziała: “Drogie dzieci! Módlcie się! Módlcie się! Módlcie się!” W tamtym orędziu, nie wypowiedziała zdania, jakie zwykle m ówi: “Dziękuję, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.”
W tym orędziu Matka Boża mówi.. .
Dzisiaj pragnę podziękować wam za to, że żyjecie moimi orędziami
Dziękczynienie to główny temat w orędziach Maryi. Z jednym wyjątkiem, Maryja w każdym orędziu mówi: “Dziękuję, że odpowiedziałyście na moje wezwanie.” Jest to dla nas zaskoczenie, ale także powód, żeby zadać sobie pytanie, komu Maryja powinna naprawdę dziękować. Kto z nas naprawdę może powiedzieć, że Ona myśli o nim, gdy mówi “Dziękuję”? Kto naprawdę żył orędziami Matki Bożej i przyjmował je tak, że Ona może mu teraz podziękować? Ale Maryja widzi wszystkie pozytywne i dobre rzeczy, nawet jeśli są bardzo małe i za te pozytywne i dobre rzeczy Ona dziękuje. Dlatego powinniśmy się zastanowić nad rzeczą następującą.
Dziękczynienie to warunek pokoju pomiędzy nami, a także między nami a Bogiem. Ten, kto dziękuje, pokazuje, że przede wszystkim widzi rzeczy pozytywne i za nie dziękuje. Gdy wzajemnie sobie dziękujemy w domu za rzeczy pozytywne, to będziemy mieli pokój. Gdy nie widzimy rzeczy pozytywnych, ale zauważamy tylko rzeczy negatywne, krytykujemy je i o nich mówimy, to ciągle będziemy mieli konflikty, nie będzie pokoju między nami i będziemy pozbawieni radości. Także nie będzie pokoju między nami a Bogiem. Jeśli ktoś nie znajduje powodu, żeby dziękować Bogu, to możemy powiedzieć, że nie ma on dostatecznie dużo wiary. Bóg wszystko stworzył, dał nam wszystko, co mamy i tylko pycha oraz egoizm mogą nas na te rzeczy zaślepić i jeśli nie znajdziemy powodu, żeby dziękować Bogu, to także nie będziemy mogli się modlić i stracimy też naszą wiarę w Boga i będziemy żyli w nieufności wobec Niego. Gdy napotykamy trudności, to tak łatwo mówimy: “Boże, dlaczego ja?”, ale gdy wszystko idzie nam dobrze, to tak łatwo zapominamy Mu podziękować. Zostaliśmy wezwani do ciągłej wdzięczności i tylko wtedy, gdy jesteśmy pokorni, jesteśmy zdolni dziękować ciągle. Gdzie kończy się wdzięczność, tam też zaczyna się grzech. Przyjrzyjmy się krótko sytuacji, w jakiej miał miejsce pierwszy grzech; możemy powiedzieć, że grzech zaczął się wtedy, gdy Ewa przestała widzieć wszystko to, co Bóg powierzył jej i Adamowi, a widziała tylko to, co było zakazane lub to, czego nie mieli. Tak samo jest w naszym życiu; gdy nie dziękujemy, znaczy to, że nie widzimy rzeczy dobrych, a jesteśmy otwarci na konflikty i grzech. Jest to dla nas wszystkich wielkie niebezpieczeństwo, gdy jesteśmy zainteresowani tylko tym, co jest negatywne i rozmawiamy tylko o rzeczach negatywnych. Stanowi to wielkie niebezpieczeństwo, szczególnie dla wychowywanych dzieci. W każdym z nas istnieje pewne skrzywienie zawodowe i zachowujemy się jak nauczyciel wobec uczniów na lekcji; tam, gdzie znajdzie błąd, mocno go podkreśla czerwonym piórem tak, żeby był on dobrze widoczny. Może tak powinno być w szkole, ale jeśli w życiu podkreślamy tylko negatywne rzeczy, to pokój nie będzie możliwy, a ludzie nie będą mogli dobrze się rozwijać, szczególnie dzieci. Tylko ten, kto widzi dobre rzeczy i dziękuje za nie i rozmawia o nich, może dobrze wychowywać innych. Ci, którzy tylko krytykują, tracą wszelki autorytet u dzieci i w szkole. Myślę, że to samo dotyczy kapłanów i homilii. Gdy kapłan tylko krytykuje i nigdy nie mówi o dobrych rzeczach w parafii, to mówiąc o czymś innym traci wszelki autorytet.
Problem wdzięczności z pewnością istnieje, gdy chodzi o nasze cierpienie i nasz krzyż, gdy w naszym sercu rodzi się pytanie: “Jak mogę dziękować Bogu za moje cierpienie i mój krzyż i czy w ogóle powinienem to robić?” Odpowiedź możemy uzyskać tylko dzięki wierze, przed krzyżem Jezusa Chrystusa. Jak często dziękujemy Jezusowi za Jego cierpienie i Jego krzyż i jak często błogosławimy i chwalimy Jego krzyż, ponieważ On przez Swój krzyż odkupił nas i świat? Wierzymy, że wszystkie nasze cierpienia, niezależnie od tego, czy spowodowaliśmy je przez swój własny grzech, czy inni przez swój grzech spowodowali nasz grzech i cierpienie, mogą obrócić się w dobro. Czyż św. Paweł nie powiedział, że dla kochających Boga wszystko obróci się ku dobremu? A ja myślę, że ostatnim sprawdzianem naszej wiary i naszego stosunku do nas samych, do Boga i do innych jest to, żebyśmy zaczęli wierzyć, że wszystkie moje osobiste cierpienia obrócą się w dobro; kiedy i jak – to musimy zostawić Bogu. Ale ten, kto dziękuje Bogu za swoje własne cierpienie i krzyż, będzie uwolniony od gniewu i nieufności, od lęku i przygnębienia i będzie w stanie żyć w radości i nadziei.
Dziękczynienie jest także najgłębszym wyrazem wiary i najpiękniejszym owocem wiary. Maryja to pełna wdzięczności służebnica Pańska. Jeśli krótko przyjrzymy się Jej modlitwie, to zobaczymy, jak Ona dziękuje. Jej dusza uwielbia Pana, ponieważ Pan spojrzał na Nią jako Swą pokorną służebnicę. Ona dziękuje za historię narodu, za to wszystko, co Pan uczynił Jej ojcom i widzi, że Bóg słyszy małych, pokornych i biednych, a nie obdarza wielkich i pysznych, jeśli oni pozostają przy swej pysze i egoizmie. Maryja dziękuje. Ona widzi Bożą miłość i Boże prowadzenie w historii Izraela i widzi to także w swoim własnym życiu. Tego właśnie wszyscy potrzebujemy. Raz rozmawiałem z jedną z widzących o jej doświadczeniach związanych z niebem, czyśćcem i piekłem. Bardzo mi się podoba odpowiedź, jaką dała w związku z niebem; powiedziała: “W niebie ciągle będziemy dziękować, gdy odkryjemy to wszystko, co Bóg nam uczynił, a my tego nie dostrzegliśmy będąc na ziemi. Będziemy potrzebowali całej wieczności na tę wdzięczność”. Tak więc wielkim zadaniem dla nas wszystkich w tym 18-tym roku objawień będzie nauczenie się wdzięczności, co oznacza, że przede wszystkim otworzymy oczy na to, co jest w nas pozytywne i dobre, że będziemy dziękować i że dzięki tej wdzięczności doświadczymy radości i pokoju i w ten sposób uchronimy siebie od postaw negatywnych, że odkryjemy dobre i pozytywne rzeczy w innych i będziemy o nich mówić i za nie dziękować – i tylko wtedy będziemy mieli odwagę i siłę, żeby zajmować się rzeczami negatywnymi w nas i w innych. Musimy ciągle dziękować Bogu za Jego wielką miłość, za Jego Ojcowska troskę, ale szczególnie musimy dziękować Mu za ten wielki dar, jaki nam dał w tym czasie. Gdy spoglądamy na Ewangelię, jak Jezus uzdrowił 10 trędowatych, to widzimy, że tylko jeden z nich wrócił, żeby Mu podziękować, a inni nie znaleźli na to czasu. Tylko jeden spośród dziesięciu – to jest za mało; jeśli pytamy siebie, czy jesteśmy wdzięczni – to może z nami jest tak samo. Skoro jesteśmy w szkole Matki Bożej, to tak nie powinno już być.
Następnie Maryja mówi...
Błogosławię was wszystkich moim matczynym błogosławieństwem
Co to naprawdę oznacza? To zawiera w sobie całą Jej aktywność jako matki względem nas. Tak więc nie jest to tylko powiedzenie w rodzaju: “Niech cię Bóg błogosławi”, co też jest ważne, ale tu chodzi o Jej obecność, Jej modlitwy za nas, Jej modlitwy z nami, Jej wstawiennictwo za nas, prowadzenie nas przez Nią przed Jej Syna Jezusa; Ona jest naszą Pośredniczką, Ona jest naszą Pocieszycielką, Ona jest Tą, która wstawia się za nami i odbywa tę pielgrzymkę z nami. To wszystko, całe postępowanie Maryi wobec nas, jest Jej matczynym błogosławieństwem. W przeszłości mówiła także, że bierze nas na swoje matczyne kolana i chroni nas pod swym matczynym płaszczem; pamiętamy także, że raz powiedziała, że Jej matczyne błogosławieństwo możemy przekazać innym i musimy mieć pełną świadomość, że możemy i powinniśmy zanosić to błogosławieństwo do naszych rodzin i do wszystkich ludzi, ale nie tylko jako słowa, lecz przez nasze całkowicie nowe postępowanie wobec innych i wobec Boga. Słowo “błogosławieństwo” pochodzi od łacińskiego słowa “benedicere”, co oznacza “mówić dobrze, bronić, nie sądzić, być dla innych” i takie jest błogosławieństwo. W tej chwili myślę, że byłoby wskazane powiedzieć, że powinniśmy być ostrożni, gdy nosimy pobłogosławione przedmioty, żebyśmy nie wpadli w pewien rodzaj magicznego zachowania czy myślenia. Magia oznacza posiadanie sposobu, przy pomocy którego człowiek może dostać w swą władzę Boga; czarna magia jest, gdy człowiek ma sposób na podporządkowanie sobie złych duchów, a biała magia, gdy człowiek myśli, że przez pewne modlitwy lub pobłogosławione przedmioty może podporządkować sobie Boga. Przedmioty pobłogosławione, błogosławieństwa Maryi i błogosławieństwa w ogóle, są z pewnością dla nas ochroną, ale może nawet bardziej są one zaproszeniem do uświadomienia sobie, jak my się naprawdę zachowujemy. Błogosławieństwo powinno nas wzywać do czynienia dobra, do walki ze złem i do zmiany naszego życia. Niebezpieczeństwo polega na tym, że ktoś może zacząć szukać formuły błogosławieństwa lub pobłogosławionych przedmiotów w tym celu, żeby mógł nadal czynić zło i nadal zachowywać się w sposób negatywny i tak dzięki błogosławieństwom stwarza miejsce grzechowi. Matczyne błogosławieństwo Maryi to wielka ochrona, ale jeszcze bardziej zaproszenie, żeby naprawdę zachowywać się w sposób odpowiedni dla Jej dzieci.
W końcu Maryja mówi...
Prowadzę was wszystkie przed mojego Syna Jezusa
To jest sytuacja, któ ra naprawdę powinna nas wszystkich uszczęśliwić: nie jesteśmy sami, Maryja zna nas, kocha nas i prowadzi nas przed Jezusa. Co Ona chce powiedzieć mówiąc, że nas prowadzi przed Jezusa? Z pewnością wstawia się za nami, modli się za nas, a także przynosi przed Jezusa nasze problemy, nasze pytania, nasze wątpliwości, nasze choroby, nasze intencje i to powinno stanowić dla nas nowy impuls, żebyśmy pozwolili Maryi, żeby nas prowadziła do Jezusa, żebyśmy się nie opierali lub żebyśmy nie trwali w nieposłuszeństwie, żebyśmy szli tą drogą z Nią tak, abyśmy też w naszych modlitwach mogli z Maryją zanosić przed Jezusa innych.
Tak więc mamy nadzieję, że przez swoje orędzia, przez swoją obecność i przez prowadzenie nas wszystkich przed Jezusa, Matka Boża dopomoże nam osiągnąć nowy świat. Jest to naprawdę naszą nadzieją, ale w innym orędziu Ona powiedziała: “Bez was nic nie mogę. Jesteście dla mnie tacy ważni.” Przez swoją obecność, swoje słowa i swoje modlitwy pomogła wielu osobom zmienić ich zachowanie. I o to teraz pom ódlmy się:
Panie, dziękujemy Ci, że ciągle przysyłasz do nas Maryję. Dziękujemy Ci za Twoją miłość i za każdą łaskę, jaką nam dajesz, za każde słowo, jakie przez Nią nam dajesz. Prosimy Cię teraz, pobłog osław nas, żeby nasze serca były otwarte na Jej matczyne błogosławieństwo, żeby nasze rodziny, nasi rodzice i dzieci, nasza młodzież i starsi, zdrowi i chorzy, bogaci i biedni otrzymali to błogosławieństwo i żeby przez to błogosławieństwo zostały odnowione nasze rodziny, nasze wspólnoty, cały Kościół i cały świat. Prosimy o Twoje błogosławieństwo, żebyśmy mogli walczyć ze złem w naszym życiu i w życiu innych. Prosimy Cię, Boże, w Imię Twojego Syna Jezusa, pobłogosław widzących i wszystkich, którzy w tym czasie stali się świadkami pokoju. Prosimy Cię, żebyś udzielił siły tym wszystkim, którzy ulegli zmęczeniu na drodze z Maryją, tym wszystkim, którzy w tym czasie żyją bez nadziei i bez pokoju, tym wszystkim, którzy stracili sens życia. W sposób szczególny w Imię Jezusa przynosimy z Maryją przed Ciebie wszystkie zranione relacje w naszych rodzinach, w Kościele i w świecie, z których potem rodzą się konflikty i wojny. Prosimy Cię, żebyś wszystko uzdrowił tak, żebyśmy z Maryją, naszą matką, Królową Pokoju osiągnęli pokój już tu na ziemi tak, żebyśmy pewnego dnia mogli doświadczyć pokoju w niebie przez Chrystusa, naszego Pana. Amen.
O. Slavko Barbarić
Medjugorje, 29 czerwca 1998
Last Modified 09/19/2000
|